24 października odbyło się seminarium naukowe z cyklu „Komentarze Politologiczne” pt.: „Nowe rozdanie polityczne w Unii Europejskiej”. Wydarzenie zostało zorganizowane przez Ośrodek Analiz Politologicznych UW oraz Instytut Nauk Politologicznych UW. Do dyskusji zaproszeni zostali pracownicy Instytutu Europeistyki UW – dr Monika Poboży i prof. Tomasz Grosse a także dr Renata Mieńkowska – ekspert OAP UW i adiunkt w Instytucie Nauk Politycznych UW oraz dr Filip Skawiński z Wydziału Politycznego Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce.
Seminarium rozpoczęło się od wprowadzenia dr. Olgierda Annusewicza, który jeszcze przed zaproponowaniem głównego tematu seminarium zainicjował dyskusję na temat kompromisu wypracowanego w Radzie Europejskiej, dotyczącego polityki klimatycznej i jej konsekwencji dla Polski. Moderator przypomniał ustalenia, według których cele emisyjne CO2 zostały utrzymane zgodnie z propozycją Komisji Europejskiej. W ramach tych założeń dopracowano rozwiązania dla państw najbiedniejszych, mające zmniejszać koszty redukcyjne, m in. dotacje na modernizację branży energetycznej. Zaproszeni eksperci zostali poproszeni o komentarz i ocenę osiągniętego przez premier Ewę Kopacz kompromisu.
Pierwszy komentarz należał do dr. Filipa Skawińskiego, który zaznaczył, iż Polska –znaczący gracz na arenie europejskiej w sprawie emisji CO2 – stała w poprzek opinii większości, praktycznie nie posiadając sojuszników. W tej sytuacji postawienie weta mogło być ryzykowne, gdyż skutkowałoby brakiem wyrozumiałości dla stanowiska polskiego ze strony innych państw członkowskich w innych bardzo ważnych dla naszego kraju kwestiach.
Dr Renata Mieńkowska stwierdziła, że Polska znalazła się w bardzo trudnej sytuacji, ponieważ nie miała możliwości sensownego przygotowania się do obrony swego stanowiska. Wygrały interesy gospodarcze głównych płatników UE, którzy poprzez uregulowania energetyczne chcą minimalizować koszty integracji europejskiej. Jeśli jednak, zdaniem dr Mieńkowskiej, spojrzeć na sytuację, w kórej znalazła się Polska, z perspektywy całokształtu jej starań o korzystne rozwiązania w sprawie emisji CO2, należy stwierdzić, że jest to dość duże osiągniecie. Pozwala ono na ograniczenie konsekwencji finansowych implementowania celów redukcyjnych bez ryzyka spadku pozycji Polski na arenie europejskiej.
Prof. Tomasz Grosse również zaznaczył, iż Polska była w bardzo trudnej sytuacji w procesie negocjacyjnym. Z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego, a co za tym idzie kontaktów Rosji z Zachodem, ciężko blokować pakiet energetyczno–klimatyczny. Jest on bardzo ściśle powiązany z unią energetyczną. Profesor powołał się na opinie, które świadczyłyby o reformie emisyjnej jako pomyśle na pobudzenie gospodarki w dobie kryzysu. Zdaniem prof. Grosse – może się to odbyć kosztem słabszych krajów, które poniosą koszty finansowe. Inną hipotezą jest podjęcie konkurencji w skali globalnej polityki klimatycznej, by wymusić na innych gospodarkach, poza Europą, podobne dostosowania. Prelegent sformułował przypuszczenie, że, mimo wszystko. konkurencyjność globalna zostanie w ten sposób podniesiona nieznacznie a podstawowy sukces tej reformy będzie w dalszym ciągu obserwowalny raczej wewnątrz Europy.
Jako ostatnia dotknęła pierwszego z zagadnień dr Monika Poboży, która odniosła się do strategii instytucjonalnej obecności Polski na szczycie klimatycznym. Oceniła pozytywnie nową rolę pani premier na arenie europejskiej. Ewa Kopacz zadeklarowała bowiem, że weto jest dla niej narzędziem a nie celem i będzie je stosować, o ile okaże się ono skuteczne w realizacji celów.
Po dygresji dotyczącej ostatnich wydarzeń, dr Annusewicz przeszedł do głównych wątków seminarium, z których pierwszy dotyczył opinii na temat powołania Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej.
Dr Poboży odniosła się w tym miejscu do stereotypu hegemonii Francji i Niemiec w strukturach UE, zgodnie z którym Donald Tusk może byc manipulowany przez innych silnych prezydentów państw członkowskich. Pozycja przewodniczącego Rady Europejskiej to zdaniem ekspert stanowisko bardzo spolityzowane. Były premier będzie musiał jej zdaniem sprostać zadaniu pogodzenia interesów ambitnych przedstawicieli państw, którzy nie tylko będą zabiegać o interesy swoich krajów ale także zaczną kreować własny wizerunek na arenie międzynarodowej i wewnętrznej.
W przekonaniu dr Poboży, Tuska znamy jako polityka sprawnego w polityce wewnętrznej, otoczonego przez oddanych współpracowników. Zgoła inne będzie środowisko, w którym przyjdzie mu pracować od 1 grudnia. Prelegentka zauważyła, że – biorąc pod uwagę gry interesów i silne postacie – Tusk będzie musiał się wykazać zdolnościami koncyliacyjnymi. Ekspert zauważyła przy tym, że Platforma Obywatelska wyraźnie wzmacnia komunikat o swoim liderze jako prezydencie Europy, co jest absolutnym nieporozumieniem, na takie sformułowania nie pozwalają bowiem kompetencje Przewodniczącego Rady Europejskiej. To stanowisko według dr Poboży zostało obdarzone najmniejszym zakresem kompetencji spośród wszystkich przewodniczących głównych instytucji europejskich – głównie reprezentacyjno-koordynująco-organizacyjnych.
Profesor Grosse odniósł się do słów poprzedniczki, zauważając, że PO efektywnie wykorzystuje ten sukces dla swoich celów, co widać w sondażach. Z punktu widzenia Europy, kontekst wewnętrzny praktycznie nie ma żadnego znaczenia. Prasa europejska w ogóle nie zwraca na to uwagi, a pisze raczej o braku doświadczenia i braku znajomości języków przez byłego premiera. Zagraniczni dziennikarze krytykują Donalda Tuska za słabą znajomość języka angielskiego i brak znajomości języka francuskiego. Profesor stwierdził, że sukces Tuska był możliwy przede wszystkim dzięki zabiegom dyplomacji niemieckiej. Byłego premiera uznaje się za kandydata na realizatora polityki niemieckiej w Radzie i prognozuje się, że, ze względu na jego brak doświadczenia i silnej pozycji, to Jean-Claud Juncker, szefa Komisji Europejskiej będzie głównym politykiem instytucji europejskich. Według prof. Grosse oceny są zbyt rygorystyczne, ponieważ Tusk okazał się jednym z silniejszych polityków w RE i zdobył pewien autorytet wśród szefów państw. Profesor wszedł w polemikę z wypowiedzią dr Poboży twierdząc, że Rada Europejska nie ma kompetencji formalnych ale ma legislacyjne, wiec Tusk jako „głowa” UE będzie sprawował nie tylko funkcje organizacyjno-reprezentacyjne. Rada Europejska ma kluczowe znaczenie w UE w sensie politycznym, tym samym Tusk potencjalnie może odgrywać w niej bardzo ważną role.
Dr Renata Mieńkowska skoncentrowała się na wyzwaniach, jakie niesie ze sobą kadencja przewodniczącego RE. Podniosła zagadnienie wizji Unii Europejskiej i modelu integracji, który będzie dominował. Według ekspert wygra międzyrządowość, a Tusk będzie musiał próbować godzić interesy państw członkowskich a nie określać spójną koncepcję rozwoju UE. Początek kadencji to podtrzymanie statusu quo, jeśli zaś kadencja przyszłego szefa RE zostanie przedłużona, to pod koniec 2016 może nastąpić nowego rodzaju otwarcie. Według prognozy dr Mieńkowskiej da to szansę Donaldowi Tuskowi na zreformowanie UE, jeśli otrzyma wsparcie szefa Komisji Europejskiej. Prelegentka zwróciła uwagę, że jednym z pierwszych wyzwań będzie kwestia rosyjska. Istotna część polityki wobec Rosji to wątek energetyczny więc jeśli Tusk będzie potrafił zjednoczyć UE w spójnej polityce wobec tego państwa, niezależnie od tego jaki kurs ona obierze, to z pewnością będzie to jego sukcesem. Donald Tusk w przekonaniu dr Mieńkowskiej jest także w stanie wzmocnić pozycję nowych państw członkowskich. Wsparcie Niemiec może przy tym pomóc. Jeśli spojrzeć na osiągnięcia jego poprzednika, który ugruntował pozycję mniejszych krajów, to analogicznie, działania Tuska mogłyby wesprzeć ścianę wschodnią UE, zwiększyć solidarność europejską oraz wzmóc konkurencyjność UE globalnie, poprzez wzmocnienie państw członkowskich. Kolejne wyzwanie to zmniejszenie biurokratyzacji UE również przy wsparciu Jeana Claude`a Junckera.
Ekspert odniosła się także do zarzucanego Tuskowi braku doświadczenia w roli mediatora. Prelegentka przywołała wyniki badań, zgodnie z którymi, im mniejsze mediator ma doświadczenie tym lepsze osiąga wyniki we wspieraniu rozwiązywania konfliktów, dlatego brak biegłości w tej kwestii może być – paradoksalnie – przewagą byłego premiera Polski.
Dr Skawiński zabierając głos w dyskusji nie zgodził się z opinią, iż skala wpływu Angeli Merkel na wybór Tuska była aż tak duża jak zaznaczali to jego poprzednicy. Podkreślił, że z różnych powodów przywódcy europejscy w Donaldzie Tusku upatrywali kandydata, który nie zaszkodzi ich interesom. Nie przyznał też racji tezie, że Tusk to marionetka w rękach niemieckiego rządu. Przypuszczał, że nie będzie tak dobrym koncyliatorem jak Van Rompuy, ale ma szanse być w większym stopniu przywódcą – z osobistym wpływem na podejmowane decyzje. Dużą rolę odegrało też, zdaniem doktora, to, że Tusk przez 7 lat kierował polityką w kraju, który ma opinię zwycięzcy w walce z kryzysem gospodarczym. Pewne znaczenie miało także ostre podejście Tuska do Rosji wobec kryzysu na Ukrainie. Jeśli chodzi o zdolności negocjacyjne, prelegent przywołał postać Piotra Serafina, ministra ds. europejskich przy MSZ, człowieka bardzo doświadczonego, który zapewnia premierowi duże wsparcie.
Dr Poboży, jak jej przedmówca, również podważała tezę o wyborze Tuska jako efekcie działań dyplomacji niemieckiej. Według niej na wsparcie Niemiec początkowo mogła liczyć Federica Mogherini, a bezpośrednim źródłem wyboru Tuska była elekcja Włoszki na szefową dyplomacji unijnej. Na tę decyzję miały wpływ również działania rządu brytyjskiego, z Davidem Cameronem na czele, oraz zabiegi polskiej dyplomacji, w tym kluczowa rola właśnie Piotra Serafina. Polska wskazała kandydatów na wszystkie najważniejsze stanowiska, licząc na to, że któraś kandydatura wygra. W przekonaniu ekspert ta strategia się sprawdziła.
Po powyższych komentarzach dotyczących wyboru Donalda Tuska, dr Annusewicz przeszedł do kolejnego zagadnienia: czy Tandem Mogherini – Tusk to bardziej efektywna polityka zagraniczna UE?
Jako pierwsza w tej części seminarium głos zabrała dr Monika Poboży. Dopatrywała się ona intencji w tym, że Federicę Mogherini, jako osobę reprezentującą miękkie stanowisko wobec Rosji, wybrano na stanowisko Wysokiego Przedstawiciela, Tuska zaś – jako jej przeciwwagę o zdecydowanej postawie wobec Rosji i konfliktu na Ukrainie – na szefa RE. W przekonaniu prelegentki zaowocuje to zbalansowaniem na poziomie instytucji europejskich. Trudno jest jednak wyrokować o sukcesie tego tandemu mając na uwadze niewielkie doświadczenie Moghernini jako dyplomatki. Dr Poboży przypomniała, że była ona szefową włoskiej dyplomacji tylko przez rok i jest drugim po Catherine Ashton Wysokim Przedstawicielem o stosunkowo małym poziomie początkowego zorientowania w tym obszarze.
Profesor Tomasz Grosse przypomniał o polskiej kandydaturze na szefa unijnej dyplomacji, która przez moment była najbardziej brana pod uwagę. Przywołał sytuację, w której podczas dyskutowania ewentualnych nominacji, przedstawicielstwo Rosji zadeklarowało, że jeżeli UE wybierze na stanowisko Wysokiego Przedstawiciela Sikorskiego, to strona rosyjska nie usiądzie przy żadnym stole, przy którym on będzie. Według profesora, prawdopodobnie to był jeden z czynników, który zmniejszył szanse ówczesnego szefa polskiego MSZ na to stanowisko. Prelegent konkludował, że wybór Tuska na szefa RE zawdzięczamy więc nie tyle Niemcom co Rosjanom.
Ekspert, na podstawie obserwacji agendy byłego premiera w kraju, wyraził wątpliwości, czy zaproponuje on nowe reformy. Jedyną inicjatywą europejską, którą wysunął Tusk, już będąc branym pod uwagę na stanowisko szefa UE, była unia energetyczna, i był to widoczny element jego kampanii. Profesor nie widział także w Tusku potencjalnego decydenta na arenie europejskiej. Bardzo często dyskusje w Radzie odbywają się poza wpływem przewodniczącego, kiedy to najsilniejsze państwa same ustalają tematy podejmowane podczas obrad. Decyzje strategiczne są zwykle rozstrzygane przez najważniejszych graczy europejskich. W odniesieniu do Mogherini, prof. Grosse przewidywał kolejne lata słabej polityki zagranicznej UE. Według niego politykę europejską będzie kreować raczej Juncker lub Tusk.
Dr Mieńkowska w komentarzu pozycji Federici Mogherini położyła nacisk na fakt, że już na starcie Włoszka posiada mniejsze kompetencje, ponieważ nowy szef Komisji Europejskiej osłabił jej formalną pozycję, wprowadzając nowe regulacje. W związku z tym oczekiwania wobec niej są także mniejsze. Prelegentka wyszła z założenia, że Tusk i Mogherini nie będą działać rozbieżnie. Idealnie byłoby, jej zdaniem, gdyby Tusk i Mogherini podzielili się obszarami działania – Donald Tusk zająłby się sprawami związanymi ze wschodem a Mogherini – współpracą z Afryką Północną oraz imigracją do UE z południa. Kiedy już swoje działania zaczną najważniejsze instytucje, pewne kompetencje będą się nachodziły i niektóre decyzje będą musiały zostać podjęte wspólnie. Mimo to, co do zasady, najważniejsze instytucje podzielą się funkcjami, które mogą realizować na danych obszarach – to według dr Mieńkowskiej dobre rozwiązanie by uniknąć konfliktów kompetencyjnych, jakie miały miejsce podczas sprawowania urzędów przez Catherine Ashton i Hermana Van Rompuya.
Jako ostatni w sprawie tandemu Mogherini – Tusk wypowiadał się dr Skawiński. Mówił on o całej strukturze Komisji Europejskiej czyli ramach, w których będzie pracować nowa szefowa dyplomacji. W zreformowanej strukturze, 7 wiceprzewodniczących KE będzie koordynować konkretne dziedziny, więc Mogherini jako wiceprzewodnicząca będzie odpowiedzialna za obszar polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Jego zdaniem istnieją próby podzielenia polityki zagranicznej na jej stricte polityczną i merytoryczną odsłonę. Taki podział powoduje, że to, co zostaje w kompetencji Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych, to sprawy czysto polityczne. Prelegent zaznaczył, że na poziomie UE, wspólna polityka zagraniczna istnieje w formie szczątkowej, a wspólnota jest w stanie ustalić jedynie ogólne stanowisko, zazwyczaj bardzo wyważone i w stosunku tylko do wybranych kwestii. Obszar merytorycznej polityki zagranicznej należy zaś wyłącznie do Komisji UE. Trudno powiedzieć by Moghernini mogła mieć wpływ na kształtowanie tej dziedziny, do tej pory nie było takiej praktyki i należy się spodziewać, że w tej kwestii nic się nie zmieni. Dr Skawinski skonkludował, iż rola Mogherini będzie ograniczona, a pozycja Tuska zależeć będzie od umiejętności znalezienia wspólnego stanowiska w Radzie.
Po tej serii komentarzy moderator zaproponował pozostałym uczestnikom seminarium pytania do ekspertów. Na sali pojawiło się pytanie, która opcja zdaniem zaproszonych gości byłaby bardziej korzystna: wybór Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej czy objęcie przez Radosława Sikorskiego pozycji Wysokiego Przedstawicielem ds. polityki zagranicznej?
Dr Filip Skawiński jednoznacznie odpowiedział, że w tej konkurencji wygrywa Tusk, ponieważ obejmuje ważniejszą funkcję. Sikorski w fotelu Wysokiego Komisarza, jako polityk bardzo wyrazisty, nie miałby mandatu do realnego sprawowania swojej funkcji politycznej, ponieważ sama rola jest dość niesprecyzowana. Z obserwacji kadencji Catherine Ashton wynika, że interweniowała i starała być się być mediatorem tylko w niektórych kryzysach, ale były to „punktowe uderzenia” w mniej trudnych obszarach.
W odniesieniu do tego co powiedział poprzednik, dr Mieńkowska również stwierdziła, że wybór Tuska jest bardziej korzystny, zwłaszcza dlatego, że doświadczenie Ashton pokazuje opieszałość w działaniach Wysokiego Przedstawiciela – choć zarówno to stanowisko jak i pozycja szefa RE zostało przecież stworzone do szybkiego reagowania. Z drugiej strony, stanowiska szefowej dyplomacji były zawsze wyważone, a kandydatura Sikorskiego mogła być o tyle kontrowersyjna, że, o ile jego stanowiska były stonowane, to już komentarze, oficjalne czy prywatne budziły emocje. Z polskiej perspektywy gorszym rozwiązaniem byłby wybór Radosława Sikorskiego, choć w kwestii konfliktu na Ukrainie i relacji Rosja-UE, Sikorski na stanowisku Wysokiego Komisarza realizowałby w większym stopniu związane z tym interesy niż Tusk w RE. Dr Mieńkowska widziała jednak szansę na inicjatywę regionalną Tuska w Radzie Europejskiej, w obszarze polityki energetycznej.
Prof. Tomasz Grosse odniósł się do innej kwestii – efektywniejszego zarządzania Komisją Europejską. W tym kontekście przywołał zaproponowaną przez Junckera reformę, która przypomina rozwiązanie z traktatu lizbońskiego czyli dwupoziomową hierarchię komisji – z 7 wiceprzewodniczącymi. Mogłoby się wydawać, że będą oni pełnić nadrzędną rolę nad resztą komisarzy, choć w rzeczywistości, według profesora wiceprzewodniczący to w większości przedstawiciele małych państw, przede wszystkim z Europy Środkowej. Najważniejsze teki na niższych poziomach zostały zaś obstawione przez największych płatników Unii. Wskazuje to na fakt, iż realna władza w KE będzie należała do komisarzy, którzy nadzorują konkretne obszary oraz do szefów dyrekcji generalnych. Juncker w ten sposób uzyska nieformalną władzę rozstrzygania potencjalnych sporów na linii dwóch poziomów w KE. Ekspert wysunął więc wniosek, że rola Europy Środkowej w Komisji wzrośnie tylko nieznacznie. O wiele bardziej znaczący w tej perspektywie jest wybór Donalda Tuska, ponieważ jest on nie tylko politykiem z Europy Środkowej, ale również spoza strefy euro. To, zdaniem profesora, zrównoważy koncentrację władzy w strefie euro pod wpływem kryzysu w stosunku do reszty Unii. Nominacja Tuska jest zatem, zdaniem profesora, elementem pewnego rodzaju balansu.
Dr Monika Poboży podjęła w tym miejscu polemikę z prof. Grosse, nie zgadzając się z tezą o wpływach wiceprzewodniczących w KE. Według niej, nie tyle znaczenie ma z jakiego kraju pochodzą komisarze, co ich doświadczenie. To pierwsza sytuacja, w której przewodniczący KE forsuje tak duże reformy struktur komisji i próbuje podporządkować swoje wytyczne polityczne do struktury komisji. Doktor podkreśliła, jak wielkie znaczenie ma doświadczenie na arenie europejskiej, jakie Junkcer niewątpliwie posiada. W przekonaniu dr Poboży jego reformy być może okażą się pozytywną odpowiedzią na kryzys. Nowy przewodniczący Komisji Europejskiej będzie jej zdaniem najważniejszą postacią wsród mniej doświadczonych polityków osadzonych na kluczowych europejskich stanowiskach.
Dr Filip Skawiński odniósł się do słów prof. Grosse, dotyczących składu Komisji Europejskiej. Stwierdził, iż istniało zapotrzebowanie na taką strukturę, z powodu rywalizacji pomiędzy jej członkami. Zdarzało się, że ze względu na ścieranie się interesów, wiele inicjatyw było przez dłuższy czas blokowanych. Choć z punktu widzenia głosowania, każdy komisarz ma taki sam głos, to wiceprzewodniczący w bliskiej współpracy z przewodniczącym będzie podejmować ostateczne decyzje polityczne. Ekspert określił także próbę stworzenia takiej struktury jako pozytywny sygnał.
Na koniec dr Monika Poboży zainicjowała krótką dyskusję na temat znaczenia gabinetu politycznego w przeforsowywaniu projektów i roli gabinetu względem generalnej dyrekcji w KE. Wątek ten spuentował ekspert z Wydziału Politycznego KE, mówiąc o funkcji gabinetów jako “mini-rad” przy komisarzach i ich głównym zadaniu, jakim jest przekazywanie decyzji komisarzy do administracji.
Seminarium zamknął dr Olgierd Annusewicz, dziękując za przybycie i zapraszając na kolejne spotkania z cyklu „Komentarze Politologiczne”.