23 lutego odbyło się kolejne seminarium z cyklu „Komentarze politologiczne”, zorganizowane przez Ośrodek Analiz Politologicznych UW. Spotkanie zostało poświęcone analizie zjawisk, które zaszły w języku debaty politycznej po 10 kwietnia 2010 roku oraz ich wpływowi na zmiany w postawach politycznych Polaków.
O komentarze zostali poproszeni doc. dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz (INP UW, Pracownia Perswazji Politycznej) oraz dr Jacek Wasilewski (ID UW). Seminarium prowadził dr Olgierd Annusewicz (INP UW, OAP UW).
W pierwszej części spotkania eksperci próbowali odpowiedzieć na pytanie, jak zmienił się język debaty po 10 kwietnia 2010 roku. Dr Annusewicz stwierdził, że po dwumiesięcznej żałobie związanej z katastrofą smoleńską i zupełnie pomijającej tę kwestię kampanii wyborczej zdecydowaną zmianę języka wieszczył właśnie wieczór wyborczy po drugiej turze wyborów prezydenckich. Jarosław Kaczyński w przemówieniu gratulacyjnym do Bronisława Komorowskiego wówczas oświadczył, że jego obóz polityczny skoncentruje teraz swoje wysiłki na odkryciu prawdy o katastrofie smoleńskiej. Zdaniem eksperta OAPu od zakończenia kampanii wyborczej zaczęła się nakręcać spirala nienawiści, którą jedynie na krótko wstrzymała sprawa morderstwa w Łodzi. Kulminacją brutalizacji języka stała się natomiast sejmowa debata nad raportem MAK z 19 stycznia 2011 roku.
Doc. Pietrzyk-Zieniewicz wskazała kilka istotnych cech debaty politycznej. Jako pierwszą wymieniła okazjonalność – politycy czekają tylko okazji do ataków wobec swoich oponentów. Za swoistą polską normę języka polityki uznała nieumiejętność werbalizacji, ubóstwo terminologii oraz stylistyczno-składniowe wypowiedzi – stąd zdaniem ekspert pełno w tym języku stereotypów, frazesów i powtarzalności. Kolejną cechą języka polityki jest zdaniem doc. Pietrzyk Zieniewicz tzw. neurotyczny wzór argumentacji – polityk tak jak neurotyk – często wszystko interpretuje zgodnie z własnym obrazem rzeczywistości. Polega to na dostosowaniu „rzeczywistości” do swoich marzeń, pragnień i wyobrażeń. Taki izolacyjny język, zamykający możliwość dialogu, nie przystaje zdaniem ekspert do standardów państwa demokratycznego.
Dr Jacek Wasilewski rozpoczął od refleksji związanej z blogami polityków. Przywołane przez niego badania dowodzą, iż blogi polityków zamiast informować wyborców o ich aktywności i być elementem racjonalnego dyskursu – stały się w głównej mierze narzędziem do walki z polityczną konkurencją. Kolejnym istotnym zjwiskiem wpływającym na język jest zdaniem eksperta „brandowość” polityki. Partie stały się markami – wytwarzają swoją tożsamość oraz własną narrację rzeczywistości. Każda partia zdaniem dr Wasilewskiego ma monolog kierowany do swojego elektoratu, co sprawia, iż dialog między podmiotami politycznymi staje się im niepotrzebny. Ekspert zwrócił także uwagę na wywołanie przez główną partię opozycyjną „demona romantycznego”, przez co stara się ona zdobyć sympatię Polaków. Odnosząc się do tej wypowiedzi doc. Pietrzyk-Zieniewicz wskazała językową tend encję polityków do kreowania w społeczeństwie „wspólnoty oburzenia”, która jest o tyle atrakcyjnym zabiegiem retorycznym, że łączy ze sobą ludzi w negatywnej postawie wobec określonego podmiotu czy postępowania. Zastanawiając się nad przyszłością języka polskiej polityki doc. Pietrzyk-Zieniewicz zauważyła, iż w polskiej klasie politycznej nie pojawiła się druga linia wzorotwórcza – na scenie politycznej nie ma już polityków, którzy wcześniej nadawali ton debacie politycznej. Politycy mają problemy ze zmienianiem poziomu retoryki w różnych warunkach, język nierzadko staje się przeteoretyzowany mimo iż poziom wykształcenia klasy politycznej wydaje się spadać.
Ostatnim zagadnieniem poruszonym przez seminarzystów był wpływ debaty politycznej na społeczeństwo. Dr Olgierd Annusewicz zauważył, że – paradoksalnie – podniesiony poziom agresji i emocji w języku polityki nie wpływa znacznie na preferencje polityczne Polaków: za wyjątkiem nieznacznego wzrostu poparcia dla SLD notowania głównych partii od trzech lat praktycznie się nie zmieniły. Tymczasem – zdaniem ekspertów – dyskurs polityczny przesuwa się w stronę spektaklu rozrywkowego. Konflikt w mediach wzbudza zainteresowanie odbiorców i przez to jest bardziej atrakcyjny niż spokojna wymiana argumentów. Agresja a niekiedy nawet brak kultury prowadzenia sporów w języku polityki znajduje ponadto przyzwolenie ze strony głównych liderów politycznych – stąd na pierwszą linię debaty politycznej wysuwa się polityków o skłonnościach do brutalizacji języka. W debacie politycznej coraz mniej jest debaty a coraz więcej agresywnej i prostej w odbiorze polityki.
Ideałem, do którego należałoby zatem dążyć (wbrew obowiązującemu trendowi) jest czynienie języka debaty mniej ciekawym emocjonalnie i bardziej merytorycznym a zadaniem m.in. politologów byłoby w takiej sytuacji „tłumaczenie” wyborcom języka polityki i polityki jako takiej.