Na dwa dni przed pierwszą turą wyborów samorządowych i w dniu wydania 11. numeru kwartalnika „e-Politikon” pt. „Samorząd terytorialny” – to jest 14 listopada 2014 r. – miało miejsce kolejne seminarium z cyklu „Komentarze Politologiczne” pt. „Lokalni politycy i lokalni wyborcy u progu ciszy wyborczej”. Wzięli w nim udział prof. Mikołaj Cześnik (SWPS), dr Sławomir Bartnicki (IS UwB), dr Błażej Poboży (INP UW) oraz Piotr Zimolzak (SW Research). Spotkanie moderowała dr hab. Ewa Marciniak (zastępca dyrektora INP UW). Seminarium zorganizował Ośrodek Analiz Politologicznych wraz z Instytutem Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Partnerem w organizacji wydarzenia a także realizatorem badań, których wyniki były prezentowane w trakcie seminarium, była firma SW Research.

Od lewej: dr Błażej Poboży (INP UW), prof. Mikołaj Cześnik (SWPS), dr Sławomir Bartnicki (IS UwB), Piotr Zimolzak (SW Research)
Spotkanie otworzyła moderator, dr hab. Ewa Marciniak, witając wszystkich uczestników oraz przedstawiając zaproszonych prelegentów.
Seminarium rozpoczęło się od przedstawienia wyników badania pt. „Warszawiacy a polityka w przededniu wyborów samorządowych”, które powstały we współpracy SW Research z ekspertami OAP UW. Zaprezentował je Piotr Zimolzak. W pierwszych słowach swojego wystąpienia poinformował on uczestników, że nie znajdą oni w raporcie informacji o preferencjach wyborczych Warszawiaków. Przedmiotem dociekań było bowiem nie tyle zdiagnozowanie społecznego poparcia, co przede wszystkim zdobycie informacji na temat wiedzy Warszawiaków o wyborach a także innych wybranych elementach ich kultury politycznej – między innymi politycznej partycypacji. Badania przy wykorzystaniu techniki CAWI były prowadzone między 22 a 31 października 2014 r., próba badawcza miała charakter warstwowy – liczebność warstw została wyznaczona ze względu na zgodność z łącznym rozkładem płci i kategorii wiekowej mieszkańców Warszawy. W sumie zebrano dane z 600 w pełni zrealizowanych wywiadów.
Jednym z najistotniejszych badanych zagadnień był stosunek do polityki – jak zauważył Piotr Zimolzak – ponad 75% Warszawiaków twierdziło, że polityką należy się interesować ponieważ ma ona wpływ na życie ludzi – przeciwnego zdania było niecałe 10% respondentów. Ponad 77% badanych zgodziło się także z twierdzeniem, że to właśnie polityka lokalna jest najbliższa obywatelom, ponieważ dotyka spraw dotyczących ich codziennego funkcjonowania. Ponad 84% badanych uznało także, że warto śledzić aktywności prezydenta Warszawy, zaś niemal 8% respondentów – że warto interesować się działaniami burmistrza w dzielnicy.
Badacze postanowili przyjrzeć się także sposobom podejmowania decyzji wyborczych, które deklarowali badani. Największa część, bo niemal 1/3 respondentów przyznała, że choć na co dzień nie interesuje się polityką to w kampanii wyborczej zaczyna ją śledzić i w dniu elekcji jest przekonana do określonego wyboru. Niewiele mniej osób stwierdziło, że zna się na polityce i na długo przed wyborami ma ustalone preferencje polityczne. Około 24% Warszawiaków wybrało odpowiedź, zgodnie z którą podejmują decyzję wyborczą na kilka dni przed wyborami. W 8,5% odpowiedzi badani deklarowali brak zainteresowania polityką oraz uczestnictwem w wyborach, zaś prawie 8% wyborców określiło siebie jako wyborców niezdecydowanych, podejmujących decyzję w ostatniej chwili.
Ciekawe wyniki przyniosły pytania o źródła informacji o warszawskiej polityce. Na pierwszym miejscu znalazły się bowiem portale internetowe, wyprzedzając ogólnokrajowe telewizyjne programy informacyjne. Piotr Zimolzak w komentarzu do badań stwierdził, że nie ma się czemu dziwić jeśli spojrzeć na bardzo wysoki poziom dostępu do Internetu w Warszawie. Na trzecim miejscu znalazło się zaś kolejne medium internetowe – portal społecznościowy Facebook. Dalszymi źródłami wiedzy o polityce lokalnej były dla respondentów kolejno: lokalne stacje telewizyjne, ogólnopolskie rozgłośnie radiowe czy gazety lokalne.
Jeśli przyjrzeć się poziomowi deklarowanej partycypacji społecznej Warszawiaków, to w świetle zrealizowanych badań wygląda on mizernie. Podobnie bowiem jak w przypadku całego polskiego społeczeństwa – ponad 72% badanych nie działa aktywnie w żadnej organizacji. Jedynie nieco ponad co dziesiąty respondent deklarował działanie w organizacji pozarządowej. Kolejni, nieliczni badani deklarowali aktywność w ramach klubu sportowego (9,7%), radzie rodziców lub innych organizacjach bliskich oświacie (9,3%) czy nieformalnych grupach działających na rzecz środowiska lokalnego. O ile przeważająca część badanych (75%) deklarowała uczestnictwo w nadchodzących wyborach, to zaledwie kilkanaście procent respondentów twierdziło, że systematycznie śledziło w ciągu ostatniego roku prace Rady Warszawy bądź rady wybranej dzielnicy.
Nienajlepiej Warszawiacy poradzili sobie z pytaniem o datę pierwszej tury wyborów – przy 37,6% poprawnych odpowiedzi aż 45,1% badanych przyznało, że nie zna daty elekcji.
Warto zwrócić także uwagę na pytania o tzw. spontaniczną znajomość kandydatów na urząd Prezydenta Warszawy. W pierwszej trójce znaleźli się: Hanna Gronkiewicz-Waltz (33,9%), Jacek Sasin (17%) oraz Piotr Guział (13,9%). Warto dodać, że ten ostatni kandydat w świetle wyników badań był także najbardziej rozpoznawalnym warszawskim burmistrzem.
Do skomentowania wyników badań dr hab. Ewa Marciniak jako pierwszego zaprosiła prof. Mikołaja Cześnika. Ekspert stwierdził, że wyniki nie były dla niego zaskakujące. W jego przekonaniu środki przeznaczone na kampanię samorządową przez najważniejsze podmioty polityczne były znacząco mniejsze od tych wydatkowanych w 2010 roku – to także przełożyło się na ich aktywność. W związku z tym kampania samorządowa została mniej „zawłaszczona” przez partie polityczne, w czym prelegent dopatrywał się pozytywu przedwyborczej rywalizacji. Profesor zwrócił także uwagę na specyfikę wyborów samorządowych – w przypadku wyborów gminnych i powiatowych – Polacy wybierają znanych sobie ludzi, często sąsiadów. Stąd stawka w przypadku różnych elekcji jest odmienna – od wyboru prezydenta Warszawy po radnych kolejnych dzielnic. Wybory mają oczywiście swój wymiar ogólnopolski, który choć zdaniem profesora jest istotny, to w tym przypadku na pewno nie najważniejszy. Przedstawiciel SWPS, odnosząc się do prezentowanych badań, stwierdził, że choć zbiór danych jest bardzo ciekawy i obiecujący to należy być ostrożnym w kontekście wysnuwania z nich wniosków o charakterze ogólnopolskim – Warszawa jest bowiem nie tylko unikalna ze względu na swoją specyfiką polityczną, ale także ustrojową.
Dr Sławomir Bartnicki na początku swojego wystąpienia zauważył, że w zaprezentowanych badaniach respondenci, podobnie jak mieszkańcy mniejszych gmin, deklarowali zdecydowanie wyższą frekwencję aniżeli będzie w rzeczywistości. Ekspert zasugerował także dodatkowe pytanie do Warszawiaków – o procedurę wyboru burmistrza. Twierdził przy tym, że choć znaczne grono badanych ma wykształcenie wyższe to jednak z zarysowaniem tej skomplikowanej procedury mogłyby wystąpić istotne problemy.
Z kolei dr Błażej Poboży uznał wyniki badań za przygnębiające. Prelegent zgodził się z przedmówcami stwierdzając, że Warszawiacy zbyt optymistycznie deklarują zainteresowanie lokalną polityką oraz poziom swojej partycypacji politycznej. O ile bowiem, choć większość badanych deklaruje, że śledzi prace Rady Warszawy czy rad dzielnic, to przecież 45% nie zna właściwej daty wyborów a 66% nie potrafi wskazać żadnego komitetu, który bierze udział w wyborach. Lektura wyników badań powoduje zatem znaczący dysonans między deklaracjami respondentów, a ich rzeczywistą wiedzą o lokalnej warszawskiej polityce. Jeśli przyjrzeć się badaniom w kontekście ogólnopolskich sondaży politycznych, to zdaniem eksperta, w Warszawie niemal jeden do jednego oddana jest obecność najważniejszych sił politycznych – za wyjątkiem Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej wszystkie komitety reprezentują krajowe ugrupowania polityczne. Dr Poboży zwrócił natomiast uwagę na brak zaistnienia w wynikach badań ruchów miejskich – Miasto Jest Nasze czy Warszawy Społecznej.
Prof. Mikołaj Cześnik odniósł się do słów dr. Pobożego, dotyczących deklarowanego uczestnictwa wyborczego akcentując znaczenie wykorzystanej techniki badawczej. W przekonaniu eksperta osoby posiadające dostęp do Internetu i uczestniczące w badaniach prawdopodobnie dużo częściej deklarują i biorą udział w wyborach aniżeli pozostali – stąd dobrana próba badawcza nie będzie reprezentatywna dla całej populacji warszawskich wyborców. Badania nad deklaratywnością uczestnictwa wyborczego wskazują na mechanizmy z tym związane – przede wszystkim zaś na panującą normę społeczną, mówiącą o powinności głosowania.
W podsumowaniu tej części seminarium dr hab. Ewa Marciniak zwróciła uwagę na bardzo istotne znaczenie wiedzy i poczucia poinformowania jako komponentu kultury politycznej. Jeśli zatem 28% respondentów deklaruje znajomość mechanizmów polityki – mówią, że „znają się na polityce”, to jednocześnie nie ma to przełożenia na aktywność polityczną, którą deklaruje zaledwie 9,2%. Pojawia się zatem pytanie o to, czy możemy weryfikować autentyczność deklaracji respondentów. Ponadto zdaniem moderator – wyborcy się zmieniają – być może czas na poszukiwania nowych narzędzi do badań nad zachowaniami wyborczymi.
Druga część spotkania została poświęcona zjawisku reelekcji w wyborach samorządowych. Dr hab. Ewa Marciniak przywołała badania, z których wynikało, że ok. 70% wójtów, burmistrzów i prezydentów miast to osoby pochodzące z reelekcji. Moderator zaprosiła gości do dyskusji na temat tego fenomenu, stawiając pytanie, czy przypadkiem nie powstaje grupa zawodowych polityków dominujących na lokalnej scenie politycznej. Poprosiła także o ocenę ich potencjału.
O odniesienie się do tego pytania został poproszony jako pierwszy dr Sławomir Bartnicki, którego artykuł na temat zjawiska reelekcji w wyborach samorządowych otwierał 11. numer „e-Politikonu”. Ekspert przygląda się zjawisku reelekcji wójtów, burmistrzów i prezydentów od 2002 r. Z jego analiz wynika, że w Polsce w 1130 gminach (45,7% spośród wszystkich), przynajmniej od wspomnianego roku, sprawują władzę te same osoby. W związku z brakiem bezpośredniego wyboru władzy wykonawczej na najniższym szczeblu samorządu terytorialnego przed 2002 r. – na podstawie zebranych danych, nie da się ustalić, jak długo wcześniej wybrani politycy rządzili jeszcze przed tym rokiem – wiele takich przypadków ma natomiast miejsce.
Około 25,3% polityków, którzy zdobyli władzę w 2006 r. zdołało ją utrzymać także w 2010 r. W 29% wszystkich gmin wybrano w 2010 r. nowych włodarzy, którzy nie sprawowali władzy od 2006 r. (choć mogli rządzić wcześniej). Dr Bartnicki prostował zatem publicystyczne informacje na temat tego, że zjawisko reelekcji na poziomie podstawowych jednostek samorządu terytorialnego sięga 70% – jest bowiem znacząco słabsze. Ekspert stwierdził, że nie da się zaobserwować szczególnej koncentracji tego zjawiska na mapie Polski, choć nieco częściej ma to miejsce w dawnej „Kongresówce”, rzadziej Galicji. Najwięcej nowych wójtów, burmistrzów i prezydentów wybrano natomiast w 2010 r. w województwach świętokrzyskim i warmińsko-mazurskim. Nie jest istotnym korelatem także liczba ludności w gminie, choć większa rotacja na stanowisku władzy wykonawczej występuje w gminach najmniejszych, mniejsza zaś – w gminach największych. Także dochody gmin per capita nie pozwalają wytłumaczyć tego zjawiska. Wśród czynników wpływających negatywnie na ewentualną reelekcję wyborczą w 2010 roku znalazła się natomiast liczba kontrkandydatów – siła konkurencji politycznej. Zjawisku kontynuacji władzy lokalnej „szkodzą” także wzrost frekwencji wyborczej oraz obniżenie dochodów per capita w gminie. Bardzo pozytywnie na szanse reelekcji wpływa oczywiście także obecne sprawowanie urzędu wójta, burmistrza lub prezydenta. Co ciekawe, aż w 201 gminach w wyborach 2010 r. kandydat na włodarza był tylko jeden – samorządy te charakteryzował wysoki dochód per capita. Jak przypuszczał prelegent – to był może był główny powód braku konkurencji dla aktualnego włodarza. W 239 gminach do lokalnej egzekutywy kandydowało 5 i więcej osób.
O komentarz do wyników analizy dr. Bartnickiego moderator spotkania poprosiła pozostałych prelegentów, pytając jednocześnie czy ponowny wybór wielu kandydatów na wójtów, burmistrzów i prezydentów jest bardziej wyrazem „skostnienia” opinii publicznej, czy może zaufania wobec aktualnej władzy.
Prof. Cześnik w nawiązaniu do wystąpienia prelegenta z Białegostoku podkreślił znaczenie danych wyborczych, którymi posłużył się przedmówca twierdząc, że jest są one dużo bardziej wartościowe od danych sondażowych. Za szczególnie alarmujący sygnał profesor uznał te 201 gmin, w których nie było współzawodnictwa politycznego. Dla pogłębienia tych studiów przypadku, zdaniem prelegenta należałoby jednak dobrać inne, tym razem jakościowe techniki badań – dane z PKW czy GUS takich informacji nie dostarczają. W odniesieniu do ilościowej analizy dr. Bartnickiego, prof. Cześnik zwrócił uwagę na problem wyeksponowania dynamiki zebranych danych – nie tyle bowiem poziom dochodów gminy może mieć znaczenie, co ich zmiana. Dla ukazania kondycji samorządu terytorialnego niezmiernie ciekawe zdaniem profesora byłoby także ukazanie zjawiska reelekcji także na poziomie rad gmin – taka praca, choć „benedyktyńska” niewątpliwie dopełniłaby całości obrazu.
Dr Błażej Poboży postanowił odnieść się do sytuacji politycznej w Warszawie, gdzie jego zdaniem niemal wszyscy komentatorzy, analitycy czy liderzy opinii już znają wynik wyborów prezydenckich. Ekspert zwrócił uwagę na duże ułatwienie dla polityków sprawujących urząd – oni bowiem mogą prowadzić kampanię permanentną – są cały czas aktywni, otwierają różnego rodzaju inwestycje – są zatem nieustannie medialnie wyeksponowani. W Warszawie widoczna była także słabość opozycji – zarówno PiS, jak i mniejszych inicjatyw. Zdaniem adiunkta INP UW konkurencja niedostatecznie zaangażowała siły w wybór odpowiednich kandydatów, który powinien być poprzedzony badaniami i analizami. Dłużej także powinna także trwać kampania wyborcza – a nie tylko przez ostatni miesiąc.
I tak, choćby sam Jacek Sasin w przekonaniu doktora mógł uzyskać gorszy wynik aniżeli jego partia w wyborach do Rady Warszawy. To wszystko powoduje, że stolica została oddana Hannie Gronkiewicz-Waltz niejako walkowerem. Ekspert zwrócił uwagę na brak zdolności budowy koalicji – jeśli nawet ruchy miejskie o niewielkim, kilkuprocentowym poparciu mają kłopot w porozumieniu się wokół jednej kandydatury.
W nawiązaniu do opisu warszawskiej sceny politycznej w przededniu wyborów dr Bartnicki został poproszony przez dr hab. Ewę Marciniak o analogiczne zarysowanie sytuacji w Białymstoku. Doktor stwierdził, że choć kandydatów na prezydenta miasta było siedmiu to być może już w pierwszej turze wygra urzędujący od 2006 r. prezydent. W przekonaniu prelegenta Platforma Obywatelska zmieniła strategię wyborczą – nie wystawiła bowiem swojego kandydata, a tylko poparła urzędującego prezydenta. Kampania prezydenta Truskolaskiego w przekonaniu dr. Bartnickiego trwała od roku przed wyborami i była prowadzona wg najlepszych prawideł marketingu politycznego. Kandydat Prawa i Sprawiedliwości rozpoczął kampanię zaledwie trzy miesiące przed dniem elekcji i w przekonaniu prelegenta, mimo słabego zaangażowania w rywalizację zdążył popełnić szereg błędów.
W ostatnim wątku spotkania dr hab. Ewa Marciniak zwróciła uwagę na wybory samorządowe w kontekście rozwoju różnych instrumentów marketingu politycznego. Badacze mówią o III erze komunikacji politycznej, której filozofia polega na zindywidualizowaniu relacji między wyborcą a politykiem. Działania polityków powinny zatem polegać na tym, by zbudować i utrzymać intensywną relację i lojalność własnego wyborcy. Przed prelegentami moderator postawiła więc pytanie, czy jest to możliwe i jak mogłoby to wyglądać. Wicedyrektor INP UW powołała się tutaj na amerykańskie badania, zgodnie z którymi taka kampania ma być aż 10-krotnie skuteczniejsza aniżeli ta prowadzona w mass mediach.
Prof. Cześnik był sceptyczny wobec zarysowanej przez moderatora nowej koncepcji marketingu politycznego. O ile bowiem w przypadku wyborów do rady dzielnicy czy gminy (gdzie wyborców mamy kilkuset bądź maksymalnie kilka tysięcy) istnieje możliwość prowadzenia takich działań – wszystkich można bowiem odwiedzić i uścisnąć ich dłonie. W przypadku wyborów do sejmiku wojewódzkiego, ze względu na rozległy teren przedwyborczych działań, prowadzenie takiej kampanii staje się jednak przy obecnej ordynacji wyborczej niemożliwe. Pewną szansę daje natomiast wykorzystanie nowych mediów – mediów społecznościowych czy w ogóle Internetu. Z drugiej strony, w kampanii samorządowej profesor nie dostrzegł jednak szczególnego natężenia działań w sieci.
Dr Poboży uznał, że o ile media społecznościowe były odkryciem kampanii samorządowej w Warszawie w 2014 r., to odrębnym zagadnieniem jest to, że niektórzy kandydaci dopiero je odkryli. Specyfika wielkiego miasta powoduje bowiem, że jeśli kampania bezpośrednia w formie door-to-door staje się niemożliwa to właśnie social media – przede wszystkim Twitter i Facebook – są tymi kanałami, przy pomocy których politycy coraz częściej komunikują się z poszczególnymi wyborcami. Z obserwacji eksperta wynika, że przed wyborami samorządowymi toczyły się tylko dwie kampanie – prezydencka oraz do rad dzielnic. Zupełnie niezauważalna była zdaniem dr. Pobożego kampania do rady miasta, nie wspominając nawet o tej do sejmiku wojewódzkiego.
Po zakończeniu wypowiedzi prelegentów moderator spotkania oddała głos pozostałym uczestnikom, którzy mogli zadawać pytania ekspertom.
Część dyskusyjną i całe spotkanie zamknęła dr hab. Ewa Marciniak, dziękując wszystkim uczestnikom seminarium za przybycie i zapraszając do lektury właśnie opublikowanego, nowego numeru „e-Politikonu”.